NIE WYJEŻDŻAJCIE DO PRACY DO CZECH!
Witam, moja sytuacja wygląda następująco; w niedzielę wyjechałam wraz z chłopakiem do pracy za granice, a dokładnie do Czech, organizowaną przez agencje pośrednictwa pracy Randstad Polska.
W umowie o pracę na czas określony (3 miesiące z możliwością przedłużenia) Randstad obiecywał nam wynagrodzenie w wysokości 22 000 Czeskich Koron/miesiąc (w umowie nie jest napisane czy jest to kwota brutto czy netto, pani w agencji zapewniała jednak, że tyle dostaniemy na rękę) oraz zakwaterowanie w pełni opłacane przez Czeski oddział Randstad s.r.o. Zgodnie z umową do naszej dyspozycji miały zostać w pełni wyposażone domy (2-3 osobowe pokoje). W umowie jest również paragraf który informuje iż w wypadku nie zatrudnienia osoby kierowanej przez pracodawcę zagranicznego na warunkach określonych w niniejszej umowie, mimo przyjazdu osoby kierowanej do Czech, osobie kierowanej przysługuje zwrot kosztów powrotu do Polski do wysokości 500 zł.
Po 22h jazdy autokarem zostaliśmy zakwaterowani w ohydnym, uwłaczającym godności człowieka hostelu - grzyb, brud, smród i ubóstwo. Naszą 9-osobową grupę umieścili w dwóch czteroosobowych pokojach, cztery kobiety w jednym z pokoi, ja z chłopakiem, jeszcze jedna para i samotny pan w drugim (tak więc spaliśmy w 5 osób na 4 łóżkach), choć w agencji w Polsce zapewniali nas że nie ma możliwości byśmy jako para musieli dzielić pokój z kimkolwiek innym. Jedna toaleta na cały hostel była tak brudna że nikt nie zdecydował się na kąpiel (co i tak byłoby trudne z racji braku ciepłej wody). W hostelu była co prawda "restauracja", niestety zamknięta, do naszej dyspozycji nie została udostępniona kuchenka ani lodówka, brak możliwości przygotowania posiłku ani nawet ciepłego napoju. Naszemu koordynatorowi odrazu oznajmiliśmy że to miejsce pogwałca umowę i że zostaniemy tam na noc, ale rano żądamy powrotu do Polski. Oburzeni zasnęliśmy około 4 nad ranem, po 2h snu wstaliśmy i poznosiliśmy nasze bagaże na hol, odmawiając pozostawienia ich w pokojach. Przyjechał po nas koordynator oraz przedstawicielka Czeskiego Randstada i zawieźli nas razem z bagażami na teren firmy w której mieliśmy pracować na szkolenie bhp mimo naszych protestów, poinformowali nas że szkolenie jest obowiązkowe i że zaraz po nim będzie na nas czekać główny manager abyśmy mogli porozmawiać z nami o całej sytuacji. Po szkoleniu (wraz z chłopakiem zdecydowaliśmy się nie podpisywać żadnych dokumentów które otrzymaliśmy) chcieli zabrać nas na badania lekarskie, stanowczo jednak odmówiliśmy tłumacząc że nie mieliśmy możliwości wykąpania się i w takim stanie nikt z nas przed lekarzem się nie pokaże. Zabrali nas do jakiejś świetlicy informując że ludzie z Randstada mają teraz spotkanie i mamy czekać na informacje. W tym momencie poinformowałam już panią z oddziału Randstad'a w Polsce co się z nami wyprawia - była w szoku, obiecała że zapewnią nam lepsze warunki mieszkaniowe na co odpisałam jej że w związku z niewywiązaniem się przez nich z umowy my nie jesteśmy zainteresowani pozostaniem w Czechach i że chcemy wrócić do domu.
Po kilku godzinach oczekiwania na świetlicy zostaliśmy poczęstowani kanapkami (cały czas powtarzaliśmy że nie śpimy od ponad doby, bez jedzenia, kąpieli), po czym zapakowali nas w samochody i zaczęli wozić od miejsca do miejsca pokazując inne opcje kwaterunku, w tym dom turystyczny w którym na 30 osób były 3 lodówki, a "kuchnia" sąsiadowała z toaletą które oddzielone były tylko kotarą prysznicową, gdy odmówiliśmy pozostania w tym miejscu zawieźli nas do trzy gwiazdkowego hotelu, który co prawda wyglądał bardzo ładnie ale i tak nie było miejsc, zabrali nas do kolejnego hotelu który także był ok, ale mimo tego nie byłoby w nim miejsca do przygotowywania przez nas posiłków. Jeden z panów zapytał koordynatora, gdyby się zgodził tam zostać to na jaki czas, odpowiedzieli że 3 miesiące (tyle ile jest w umowie) gdy zażądaliśmy tego na piśmie, bo ciężko było nam uwierzyć że stać ich na opłacenie nam hotelu na 3 miesiące kiedy 5min wcześniej musieliśmy pchać samochód koordynatora żeby odpalił, nagle zmienił zdanie.
Skracając resztę historii; zawieźli nas z powrotem na świetlice czekaliśmy tam kolejne kilka godzin powtarzając wciąż że chcemy wracać do Polski, że od 3 dób nie spaliśmy, nie jedliśmy, nie umyliśmy się. Koordynator szantażował nas wtedy, że jeśli chcemy wracać to musimy zorganizować powrót na własny koszt, ewentualnie on załatwi transport na piątek ale do tego czasu mamy się gdzieś podziać oczywiście na własny koszt, a jeśli chcemy mieć gdzie spać to tylko jeśli podpiszemy umowę i zaczniemy pracować. Ze strony polskiej były tylko zapewnienia że nad tym pracują, że robią co w ich mocy. Nie zgadzając się na podpisanie umów, upierając się na powrót do Polski,późnym wieczorem zawieźli nas (w sumie 6 osób: ja z partnerem, wspominana para i dwie panie) w końcu do jednego z hoteli na noc, informując że na 6 rano mamy czekać przed hotele